piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 3

- To było tak..: 21 miesiecy temu zostałam porwana przez porywaczy...puźniej miesiąc puźniej zostałam uwolniona...zorobiono mi wtedy wszystkie badania...i okazało sie ze mam trwałą amnezje i ze nie przypomne sobie mojego wczesniejszego zycia do tego okazało sie ze jestem w ciązy...na poczatku sie załamałam bo nei wiedziałam co będzie dalej a w domu dziecka mieszkać nie chciałam...wkońcu zaopiekowali sie mną państwo Donnel...podczas ciąży siedziałam załamana w domu cześto przychodził do mnie psycholog ale to nic nie dawało miałam swój swiat..najbardziej denerwowało mnie to ze nikogo nie miałam..puźniej urodziła sie Marisa wtedy stwierdziłam ze mam dla kogo żyć i nie moge jej nigdy zostawić.....moi opiekunowie stali sie dla mnei rodzicami bo prawdziwych nigdy nei poznałam..wszystko było cudownie...pare dni temu skończyłam 18 lat..dzień puxniej Marisa skończyła roczek..i własnie w tym dniu do domu przyszła policja informujac mnie ze  moi niby rodzice zgineli w wypadku...płakałam i to bardzo bo oprucz Marisy nikogo tutaj nie miałam..ale wiedzałam ze musze wytrwać właśnie dla tego małego aniołka...dzień po pogrzebie odczytano testament i wtedy  okazało sie ze zapisali mi prawie wszystko co mieli..zdziwiło mnie to bo byłam dla nich prawie obca osoba...zapisali mi ten dom i jeszcze jeden w innym mieście oraz stacje radiową...do tego dostałam jeszcze koperte z napisem waze wiadomosci ale do tej pory nei miałam odwagi jej otworzyć...teraz chce zrobic wszystko aby malutka była szczęsliwa bo tylko ona sie dla mnie liczy chce tez pomagac innym tak jak oni pomogli mi...- wytłumaczyłam im wszystko a z moich policzków popłyneły zły...Harry przytulił mnie mocno do siebie..

- Nie płacz już..- powiedział do mnie szeptem..

- Przetrwałaś wszystko..może wreszcie zacznie ci sie układać...moze juz czas otworzyc ta koperte..moze dowiesz sie ważnych dla cb informacji..- podsumował Liam

- Tak masz racje czas dowiedzieć sie czegos o sobie..- powiedziałam i wyjełam koperte oraz ja otworzyłam...pierwszym dokumentem był list pisany przed Briana poznałam po jego pismie..

- Przeczytaj an głos..- powiedział Lou a ja kiwnełam głową...zobaczyłam jeszcze jak Mari jest w rękach Hazzy który ją usypia..

Droga Armino a raczej Pati bo wiem ze wolisz jak tak na ciebie mówią..Jeśli to czytasz to znaczy ze nas juz nie ma...zaopiekowaliśmy sie tobą dlatego że chcielismy zebyś miała lepsze zycie i dobrze wychowała swoje dziecko..Przez ten czas co u nas byłaś próbowalismy do ciebie dotrzec jednak ty byłas załamana i nie dawałas nam nawet szansy...Po urodzeniu twojej córki wszystko si zmieniło wreszcie zaczełaś żyć...bez twojej wiedzy zbieraliśmy wiadomosci o tobie..w tej kopercie znajdziesz wszystkie dokumenty..może pomogom ci one w odkryciu twojej przeszłosci a moze pomogą znaleść rodzine..według tych informacji nigdy nei chodziłas do szkoły..od policji dowiedzielismy sie ze wychowali cie porywacze i ze wcale nei spędziłaś u nich miesiąca tylko prawie całe twoje życie..może lepiej ze tego nie pamietasz bo jest ci łatwiej... Po naszej smierci wszystko otrzymasz ty dlatego ze ci ufamy i traktujemy jak córke..prosze opiekuj sie Marisą bo dla nas tez jest ważna..Moze kiedyś poznasz kogos kto pomoże tobie i twojej córce i zaakceptuje ciebie taką jaką jesteś...Prosze nei zapomnij o nas bo cie kochamy będziemy czuwac nad toba                         Brian i Mery Twoi rodzice..                                                                                                        Kochamy Cię.. 

Wtedy rozpłakałam sie na dobre..resztkami sił wyciągnełam z koperty dokumenty tak zauwazyłam mój akt urodzenia i gazety o porwaniu dziecka..

- Chłopcy tu jest cos jeszcze...artykół z gazety..Zayn mógłbys przeczytac bo ja nie dam rady..- powiedziałam a on zaczoł czytać

- Dzis dowiedzieliśmy sie o przykrym wydarzeniu jakie miało miejsce w czerwcu poprzedniego roku..okazało sie że pewna dziewczynka zaraz po urodzeniu dotarła w ręce porywaczy była zapłatą za życie dyrektora tamtego szpitala..Matka dziewczynki nigdy nie dowiedziała sie o jej istnieniu myslała ze jej dziecko zmarło..Wyznał nam te wiadomosci Dyrektor szpitala..miał zbyt poczucie winy aby zyc dlatego powiesił sie wsześneij zostawiajac list gdzie było wszystko opisane...Nadal nie wiemy kogo była tajemnicza dziewczynka dlatego ze w tym szpitalu tego dnia aż 8 kobiet dowiedziało sie o poronieniu...z dziewczynką porwano także dwóch chłopkaów i jeszcze jedna dziewczynke..wszyscy byli w tym samym wieku...Gdyby ktos coś wiedział o tajemniczych dzieciach prosimy o kontakt..- przyczytał na głos malik...zauważyłam jak Harry znikł po chwili wrócił ale juz bez mojej córeczki na rękach..

- Spokojnie zaniosłem ja do łóżeczka nie martw sie..i nei płacz prosze..- powiedzial i mnie przytulił..nei wiem kiedy zasnełam w jego objęciach...

Rano obudziłam sie u siebie w pokoju...
Postanowiłam sie ubrac i odsiwrzyć..
Wziełam prysznic i ubrałam sie w to
Zeszłam na dół a tam zastałam Harrego jak karmił owocami Marise..Jak to słodko wyglądało..
Podeszłam do niego i dałam całusa w policzek..

- Dziękuje..- powiedziałam

- Nie ma za co...w kuchni masz sniadanie..małą ubrałem i kończe karmić..załatwiłem ci dzień wolny..- wyrecytował po woli

- I ty mówisz ze nie mam ci za co dziękować..?-spytałam

- Nalezała ci sie mała pomoc..chłopcy pojechali na jakies spotkanie ja zostałem bo nei chciałem zostawiac cie samej..niestety nei dało przełożyć sie wieczornego wywiadu z nami ale mam nadzieje ze dasz rade..- powiedział

- Z taką pomoca napewno dam rade..- powiedziałam

- Jeżeli chcesz możemy sie dowiedzieć więcej o tobie...- pwiedział

- Dzięki Hazzuś ale nie dzis ok..?- spytałam

- Jasne..- odpowiedział

- Hauś...- usłyszałam dziecinny głosik..zaraz przecierz to moja córeczka..

- Czy ona powiedziała..?- spytał Harry a ja kiwnełam głową...on zaczoł ją podrzucać do góry i cieszyc sie jakby sam był dzieckiem..

- Do tej pory mówiła tylko Mama, Am, Baba, Dada,Ał...- powiedziałam

- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy...maleńka dziś idziemy po zabawki..- powiedział

- Mówiłam ci juz ze nie możesz na nią wydawać pieniedzy...- powiedziałam

- Ale ja chce...nie masz nic dizs w planach..- spytał

- Za dwie godziny ide z nią do lekarza na kontrole a puźnije mam czas wolny az gdzies do 18 bo wtedy musze iść do radia...- powiedziałam

- To wspaniale...Idziemy do lekarza..na zakupy i do radia...- powiedział..

- No dobra..tylko musze sie przebrac..bo jak widze mała gustownie ubrana nie to co ja..- powiedziałam

- Przestań..wyglądasz ślicznie..- powiedział a ja sie zawstydziła..

- To ja zaraz wracam - poszłam na góre i załozyłam to

Wróciłam i poszlismy w strone przychodni..

- Witam..poprosze imie i nazwisko twoje i dziecka...i lekarza prowadzącego..- powiedziała pani w recepcji..

- Moje Armina Patience Malik a dziecka Marisa Isabella Malik a lekarz prowadzący to pan Jokinson...- powiedziałam

- Dobrze..nei ma żadnych pacjętów do tego lekarza więc mozesz wejsć do gabinetu...- powiedziała a ja to zrobiłam zostawiając Harrego na korytarzu..

- O WItam panią Malik..co tam słychać u Marissy..?- spytał

- Wdg mnie dobrze..regularnie je i śpi..co chwila mówi nowe słowa..jest bardzo wesoła..- powiedziałam

- DObrze zbadamy ja i damy wam spokój na 3 miesiące..- powiedizał- wszystko jest w pożątku mała dobrze sie rozwija...następna wizyta będzie gdzieś za 3 miesiące bo wczesneij nei potrzebna chyba ze mała będzie chorować..- powiedział

- Dobrze dziękuje i dowidzenia panu..- powiedziałam

Wyszłam na korytarz gdzie czekał na mnie Harry..wzioł na ręce malutką..

- I co wszystko wpozątku..?- spytał

- Tak..mała dobrze sie rozwija i wszystko jest ok..następna wizyta dopiero za 3 miesiące..- powiedziałam

- To dobrze...to teraz zakupy...- powiedział

- No dobra..ale masz nie wydawać za dużo pieniędzy na moje dziecko..- powiedziałam

- Zobaczy się..- powiedział...

Chodziliśmy po sklepach z zabawkami Harry kupił wielkiego Misia...różowe lalki i konia na biegunach...Prosiłam go aby nie wydawał tyle pieniędzy ale on powiedział ze dla tej małej księzniczki zrobi wszystko..Puźniej poszlismy do restauracji na obiad..puźniej do domu sie przebrać...Jess miała zająć sie Mari a ja miałam przeprowadzic ten wywiad...
Ubrałam sie w wczoraj przygotowany strój i  wywiad sie zaczoł..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz